O mnie

13454158_833206600147425_1926721891_n

Z wykształcenia – filolog;
z zawodu – polonista, redaktor;
z zamiłowania – kuchara, gosposia i mamuśka.

Pomysł na bloga podpowiadali wszyscy, z którymi dzieliłam się przepisami, pomysłami, poradami, a szczególnie ci, którzy widzieli mój stary brulion z zebranymi przepisami pt. “Kruche ciasto mojej mamy”; “Sernik Andżeli”; “Nalewka Pani Krysi”; “Biszkopt Cioci Ani” itd., itp. Zbierałam to, co doradzały mi mistrzynie fachu, czyli Cudowne Kobiety, które nie gotują w sterylnych kuchniach, nie poświęcają całego dnia na zrobienie jednej babeczki, tylko Złote Rączki – które karmią wielodzietne rodziny! Ich porady są bezcenne i dlatego mój brulion, choć poklejony ciastem, poplamiony olejem i obsypany mąką – jako pierwszą rzecz wyniosę z płonącego budynku!

Literatka? Czytuję wszystko (ale nie wszystko mi się podoba :-) ), piszę czasem coś tylko do szuflady i tylko w samotności (czyli w ostatnim czasie bardzo rzadko – chwila ciszy w odosobnieniu to towar deficytowy od kilku lat). W samotności – kocham czytać; w towarzystwie – karmić, karmić, karmić (i poić)! Najwięcej energii mam, gdy temperatura sięga powyżej 30 st. C, zimą jestem niesprawna fizycznie i niespełniona intelektualnie. Pasjonuję się językiem polskim w każdym jego stylu (może prócz urzędowego…), zachwycam się poezją (choć nie każdą rzecz jasna), a najbliższą mi formą wypowiedzi jest felieton (przynajmniej na tę chwilę, bo za moment wpadnie mi w ręce dzieło w zupełnie innej formie, zachwyci i zostanie moim ulubionym – też na chwilę)… czyli w skrócie Potłuczona Literatka :-D

A Gospoda? Bo tam, gdzie się pojawiam, nagle dom zaczyna przypominać staropolską gospodę. Zwykle jest to wiejska kuchnia mojej mamy – na co dzień niemal opustoszała, serwująca szybkie dania zabieganym gospodarzom, a w weekendy, w które się zjawiam, zaczyna wrzeć, pachnieć i zwoływać gości 🙂 Zostawiam tam po sobie smaczne obiady, przekąski, ciasta, a mamie – potworny bałagan. Bo tak niestety działam w kuchni. W mojej blokowej małej kuchni działam z mniejszym entuzjazmem, ale równie efektownie – bałagan zostawiam partnerowi 😉 Jeszcze nie narzeka.

Uwielbiam kuchnię staropolską, tradycyjną, ale ze względu na moje obfite bioderka – modyfikuję przepisy, obniżam wartość kaloryczną, eliminuję złe węglowodany i tłuszcze (ale nigdy kosztem smaku!). Zapraszam Was zatem do nowo otwartej Gospody Potłuczonej Literatki, w której znajdziecie pomysły na obiadki, przekąski, dania dietetyczne, mięsne, wegetariańskie, desery i ciasta i na pewno wiele, wiele innych. Mam nadzieję, że prócz przepisów – przydadzą się Wam moje wskazówki i porady, a mam takowych bez liku…

W skrócie: moje życie wypełniają radoście i troskliwoście codziennego dnia: gotowanie, praca redakcyjna, książki i – to co najważniejsze, czyli – moja rodzina: mój ukochany syn, mój parter i mój (kompletnie pozbawiony rozumu) pies 😉

Chyba jestem szczęśliwym ludzikiem 🙂

Coś tam, piszę, więc nieśmiało proszę o pochylenie się nad moim słowem pisanym z cierpliwością i dystansem :-)

Nie wiem, jak zaklasyfikować tego bloga. Myślę, że jest głównie kulinarny, troszkę literacki, i mocno parentingowy 🙂

46 thoughts on “O mnie

  1. Ależ miejsce. Czyja poezja Cię zachwyca?
    Jak zaczęła się przygoda z gotowaniem i skąd to niespełnienie?
    Tyleż mam pytań.:) Mam nadzieję, że nie zostaną źle (to jest niezgodnie z intencją) odczytane.

    • 😀
      Moje zamiłowanie do gotowania chyba narodziło się już w dzieciństwie. Zawsze się pchałam do kuchni 🙂 Uwielbiałam gotować dla rodziców i rodzeństwa – bo oni uwielbiają jeść 🙂 Kiedy założyłam rodzinę – ukochałam przyjmowanie gości i wpychanie w nich jedzenia – jak stara ciotka/natrętna babcia 🙂 Kiedy wszystko znika w błyskawicznym tempie – mam niesamowitą radochę!
      Poezja? Zależy od nastroju, pory roku… Na wiosnę łykam Leśmiana, na jesień – Tuwima, w międzyczasie – współczesną poezją się zachwycam. Oj, trudno powiedzieć, co najpiękniejsze 🙂
      Niespełnienie? Może za skąpo dzielę się tym, co tworzę – nie oceniam tego zbyt wysoko… Niedosyt mam ciągły, coś zaczynam, nie kończę, mnę kartki i wyrzucam do kosza, bo sądzę, że potrafię lepiej, że stać mnie na więcej… eh…
      Pytaj, pytaj – cieszy mnie bardzo takie zainteresowanie 🙂
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

  2. „Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził.
    Nie był płaczem dla niego, chociaż mógł być o nim.” ❤ Stanisław Barańczak
    Ryszard Krynicki – mistrz haiku 🙂
    Stachura, Szymborska, Miłosz…
    Aaaaa…. dużo masz czasu??!! 😉

  3. Wpadłam na chwilę po inspiracje, a zaczytałam się…:) Droga Pani redaktor, właśnie zrobiłam listę lektur obowiązkowych. Mam niedosyt Pani twórczości. Poezja…:) Czekam na więcej…:)

  4. Uwielbiam ten styl wypowiedzi!
    Wybacz brak polskich znakøw – z nich do dyspozycji pozostalo mi ø, o ktørym staram siæ nie zapominac, mimo iz na klawiaturze sasiaduje mi z: [l,p,å,æ,- oraz ,].
    Møglbym czytac bez przerwy!
    Pøki co zas -pozostaje mi tylko bez wytchnien, miedzy ktøre, co rusz ktos wtraca nowe ”pomysly na spedzanie mojego czsu”.
    Przez co tez jestem dopiero przy makaronach.
    Ale caly juz podekscytowany na mysl, ze kolejne beda miesa! ‚-]
    Mocno pozdrawiam, zyczac podobnych fantazji w rewanzach od zycia w kazdej z jego dziedzin na codzien i samych rownie wysokich lotøw, zarowno w kuchni, na brulionie jak i papierowych samolotach z kursem na szuflade.
    caløjæ!
    ePi

      • Takie ekscytacje to tylko przy daniach głównych, czy również podczas przystawek? 😉
        Dziękuję za piękny komentarz, znacznie jednak przeceniający moją ubogą ofertę. Jestem pewna, że znajdziesz dania setkroć mocniej zasługujące na tę uroczą atencję (nomen omen – perfekcyjną, mimo braku polskich znaków).
        Tymczasem porządku w kuchni już się w tym życiu nie spodziewam 😉 Ale smakiem nadal będę się delektować.
        Pozdrawiam

      • Przy daniach głównych wyłącznie (!) RZECZ JASNA.
        Paradoksalnie, globalna panika sprawiła, że polskie znaki wracają do łask (ah jakiżm ulgą kontent!). Przynajmniej do odwołania, którego tęskno nasłuchiwać nie planuję ‚-)
        Ach tylko się delektuj!! I nie pozwól sobie się wzbraniać. Tyle radości jaką się tu dzielisz – nie do przecenienia.
        A na nieład nie zważ(rz??)aj.
        To atrybut kuchni przepełnionej życiem oraz (jego) głodomorami ,-) Tylko w takiej kuchni brulion ma szansę się utłuścić, a taki ślad, o czym na pewno wiesz najdoskonalej, czyni autentykiem zaklęte w nim esencję i pasje 🙂
        Nie trzeba życzyć Ci pasji, to na pewno. Ale można nieustającej radości i co by słońce pchało Ci się do kuchni wszelkimi lufcikami i wyciekało okapem! 😉 Co też czynię o podobnych natchnieniach nie przestając (tylko) marzyć Joasiu!

  5. A na kaca??? !!!
    Najlitościwsza doktorko na kaca trzeba na wczoraj! Helpuj że ! gdzie szukać? Co czym zalewać i w jakich proporcjach? Chodzi o naj…taką…zdrowszą porcję 😀 byle dało się aplikować w jak najbliższej krótce pliiiisss..
    Ewentualnie litość miej Waśćka i na gilotynę wprost prowadź!
    ‚-)

Dodaj odpowiedź do epi83 Anuluj pisanie odpowiedzi